poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Masz znamię? Przeczytaj porównanie procesu usuwania znamion w prywatnym gabinecie i na NFZ


Opowiem Wam na swoim przykładzie ile nerwów i czasu kosztuje usunięcie znamion skórnych w polskich realiach. Miejsca na ból i strach związany z diagnozą odchodzą dzięki temu na dalszy plan, dlatego dochodzę do wniosku, że NFZ, lekarze i szpitale celowo utrudniają i komplikują cały proces. Zajmują nam czas i głowę kolejkami, skierowaniami i kolejnymi wizytami, dzięki czemu nie mamy już siły by martwić się o siebie. 

Temat znamion barwnikowych, które mogą stać się niebezpieczne dla naszego zdrowia wraca jak bumerang co roku latem, gdy tylko odsłonimy troszkę ciała na działanie promieni słonecznych. W kilku postach, podzielonych ze względu na ich długość, dowiecie się na co trzeba się przygotować podchodząc do tematu usuwania. Dodam jeszcze tylko, że od 12 lat nie opalam się ani na słońcu, ani w solarium, a wyjście z domu w słoneczny dzień poprzedzam nakładaniem kremu z filtrem.


Przygoda z renomowanym lekarzem prywatnym 
Zauważyłam u siebie kilka niepokojących zmian skórnych, z których dwie wybitnie mi przeszkadzały, zatem wyszukałam w necie gabinet cieszący się największym zaufaniem, jeśli wierzyć w opinie pacjentów. Na miejscu lekarz jest miły, ocenia, że trzeba wszystko usuwać i podaje mi cenę, po której muszę napić się wody... Po ochłonięciu pojawiam się w gabinecie z postanowieniem usunięcia 3 znamion za kilkaset złociszy. Zabieg wycinania boli, ale zaciskam zęby, bo wiem, że będę mieć już problem z głowy. Pobrana zostaje próbka do oceny histopatologicznej, którą o zgrozo! pielęgniarka niosąc upuszcza na podłogę. Rozpoczynają się poszukiwania kawałka, który gdzieś spadł. Wygląda to z jednej strony komicznie, z drugiej strony jednak wcale nie jest mi do śmiechu, bo co, jeśli mam raka, ale nie zostanie on stwierdzony bez dowodu rzeczowego? Nagle pielęgniarka podnosi jakiś paproch przyczepiony do jej kitla i mówi: Mam! Znalazłam. No to chciałam zobaczyć czy to jest moje znamię, ale lekarz z głośnym śmiechem powiedział, że przecież u niego nie ma tylu wycinków, żeby leżały na podłodze... NO NIE WIEM. Nagle poczułam, że jestem rozbita jak gliniany dzban. Potem jeszcze czekało mnie bolesne wypalanie pozostałości laserem, ale było mi już wszystko jedno. Wychodzę z gabinetu z niesmakiem, lżejsza o plik banknotów (wartości wypasionego roweru) i kilka gramów skóry. Po paru tygodniach jakoś nawet nie chce mi się dzwonić z pytaniem o wyniki badań uciekającego wycinka, ale robię to dla spokoju sumienia. Wyniki są OK, jednak przyjmuję tę wiadomość bez euforii, bo nie wiem czy te wyniki są prawdziwe i dotyczą mojego paprocha. Po zagojeniu się ran i jakimś miesiącu od zabiegu, ze zgrozą zauważyłam, że dwa z trzech znamion zaczynają odrastać! I co teraz? Mam złożyć reklamację? O nie! Zrażona odpuszczam sobie na jakieś dwa lata, a znamiona powoli rosną... 
cdn


4 komentarze:

  1. Naprawdę taką przygodę miałaś z lekarzem?
    Ja pewnie na twoim miejscu zaniosłabym się histerycznym śmiechem, gdyby cała akcja zdarzyłaby się przed moim nosem. I co teraz? To było dawno czy jakiś czas temu? Kurde, zaintrygowałaś mnie tym tematem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam wtedy tak zaskoczona, że nie przyszło mi do głowy awanturowanie się z nimi. Zresztą nic by mi to nie dało. Tego lekarza wybrałam głównie dlatego, że jako jedyny reklamował się wówczas posiadaniem wideodermatoskopu (fotografującego znamiona, których się nie usuwa od razu, a jedynie obserwuje). Na pierwszej wizycie zrobił zdjęcie znamienia mojej córki (która ma duże znamię wrodzone), a na kolejnych zawsze ściemniał, że nie może porównać z poprzednimi zdjeciami, bo albo zawiesił mu się sprzęt, albo ma inny system na komputerze i musiałby znowu przeinstalowywać, żeby znaleźć pierwszy i drugi plik ze zdjęciem.
    Niedawno mój lekarz rodzinny polecił mi tego dermatologa jako wybitnego specjalistę, no to opowiedziałam mu co myślę o tym "specjaliście" 😑

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli zamiast przestrzec przed konkretnym miejscem to nie ujawniasz danych? To osoby publiczne, lokal też. Skoro piszesz prawdę to warto podzielić lokalem, to nie mafia, nie zrobią Ci krzywdy za to. Dziwne, że jako czytelnik muszę o to prosić. Robiłaś tanio dość, skoro parę stówek za 3 znamiona. W Trójmieście rozmawiałem na temat moich zmian z lekarzem, który chce 600zł za jedną wizytę owego jednego miejsca. Nawet bezpieczniej czuję się jak jest drożej - wiadomo, nie tylko cena gra rolę, ale skądś też biorą się te kwoty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam takiej fantazji, żeby zmyślić tę historię. Chodziłam do Fedorowicza kilka lat temu w Poznaniu i na tamte czasy było drogo, bo porównywałam z cenami u innych lekarzy. Znalazłam go na stronie czerniak.pl, która teraz wygląda zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń

Komentuj i dyskutuj, chcę wiedzieć co myślisz o poruszanych przeze mnie tematach.
Zapraszam :)

KalinaKelma