poniedziałek, 4 maja 2015

Najprzyjemniejszy moment usuwania znamion


Część trzecia opowieści o wieloetapowym procesie prowadzącym do wycięcia znamion w NFZ

Czytaj też część 1 i część 2 klik
Dodam jeszcze tylko, że dzisiaj zauważyłam inny komunikat na drzwiach gabinetu, w którym byłam poprzednio. Tym razem kombatanci wchodzą bez kolejki.

Rano lał deszcz, a na wjeździe do Poznania władowałam się w spory korek. Na szczęście udało mi się znaleźć miejsce parkingowe kilkaset metrów od szpitala, więc lecę na złamanie karku, bo zauważyłam, że jestem już pod kreską czasową. Wbiegam do holu rejestracyjnego, a tam tłumy. Pobieram numerek około trzeciej setki, tymczasem na tablicy świetlnej widzę 111, więc wnerwiona, bo nie mam dzisiaj kilku godzin na czekanie do rejestracji, pytam w informacji czy jest jakaś inna droga dojścia do zabiegu. Miła blondynka poradziła, żebym pobrała numerek "C", ponieważ tam kolejka idzie szybciej. No to lecę, klikam i zbladłam, bo wydrukował mi się numerek 964!
W tym momencie wpadłam na panią poznaną we wcześniejszych kolejkach, która zdążyła mi powiedzieć, że jest już po wycięciu... ale nagle ponad jej głową widzę, że tablica świetlna mryga moim numerkiem, więc przepraszam swoją nową znajomą i lecę do ostatniego okienka jak na skrzydłach :) Krótko, szybko i mam iść pod gabinecik z numerem 5. Idę i szukam, bo to, że mam skręcić za kioskiem w prawo nie jest już tak oczywiste, bo co dalej? OK udało mi się znaleźć drzwi.

Czekam kilkanaście minut. Gdy przychodzi moja kolej sympatyczny lekarz zaprasza mnie do kabiny i pyta co mam ciekawego :) Pokazałam co miałam, więc lekarz wytypował pierwszy strzał na dzisiaj. Wypaliłam ze śmiechem, że chyba żartuje, bo przyjechałam dzisiaj pousuwać wszystko! Niestety, okazało się to niemożliwe. Otrzymałam zielony włókninowy szlafroczek i miałam czekać, aż poprzedni pacjent wyjdzie z gabinetu. Gdy nadeszła moja kolej ujrzałam dużą salę ze stołem pośrodku, na którym miałam się położyć. Nie boję się igieł, strzykawek, szycia i cięcia, więc rozmowa z lekarzami była pełna żartów. Powiedziałam, że wcześniej miałam to znamię wypalane laserem i niewiele pomogło, dlatego mam powtórkę z rozrywki, więc pani doktor zarządziła szewki. Nagle poczułam ukłucie i już miałam wycinanego czarnego paprocha. Trzy szwy, plasterek i gotowe. Wszystko to trwało jakieś 2-3 minuty. Dostałam karteczkę z terminem kolejnej wizyty 13 maja, wtedy ma nastąpić zdjęcie szwów i wycięte będzie kolejne znamię.
Aż żal było opuszczać to sympatyczne towarzystwo :) ale miły doktorek wołał już kolejną osobę, więc szybko się ubrałam i wyszłam mijając tłumy osób tłoczących się w dusznej poczekalni, na której drzwiach wisi jak byk kartka: "Klimatyzacja zamykać drzwi". 

Znieczulenie minęło po 1,5 godziny, ale nie jest źle, czekam na 13 maja...

_____________________________________

Aktualizacja 13 maja
Dzisiaj poszło jeszcze szybciej i sprawniej :) Wyjęte szwy i wycięty drugi paproch przy żartach lekarzy był bardzo przyjemnym wydarzeniem, co spowodowało, że przez resztę dnia mam uśmiech na twarzy. Wyników histopatologicznych jeszcze dzisiaj nie dostałam.

8 komentarzy:

  1. Mnie niestety takie rzeczy przerażają na samą myśl robi mi się słabo :( Szkoda że nie dało się usunąć wszystkch

    Zerknij http://maadeleinefashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro już zaczęłam, to nie odpuszczę ;) lekarzom i paprochom

      Usuń
  2. U nas zapisują w przychodni na termin. Przychodzisz na czas i czekasz również z tłumem na swoją kolej i nigdy nie wiesz kiedy wejdziesz pierwsza i czy akurat Tobie zrobią dzisiaj zabieg. Ja tak kilka razy byłam zbywana 'a bo coś tam', ale w końcu mi zrobiono. A tak na koniec żeby było śmiesznie to mi wpisali źle nazwisko, po czym i wyniki pomylili z kimś innym i nastraszyli rakiem, ciekawie prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest już przesada z pomyleniem nazwisk. Niektórzy lekarze potrafią zdrowego wpędzić w choroby i rozstrój nerwowy! Współczuję Ci

      Usuń
    2. Najpierw mi podali wynik badania, więc od razu chciałam go zobaczyć, a na wyniku było właśnie inne nazwisko. Od tamtej chwili sprawdzam wyniki z każdej strony he he

      Usuń
    3. Wygląda na to, że wszystko trzeba sprawdzać. Gdybyś sama tego nie wyprostowała ciekawe co by było... aż boję się pomyśleć, że mogliby Ci zafundować leczenie raka. A poźniej orzecznicy stwierdziliby cudowne ozdrowienie? A ta druga pomylona osoba, mimo że jest chora nie otrzymałaby pomocy czas :(

      Usuń
  3. Ciekawy i inspirujący post. Czytając go uświadomiłam sobie, że też musze zrobić przegląd moich znamion, a mam ich kilka. Na początku trzeba odstać swoje w kolejkach, ale później to już chyba idzie z górki? Jak sie czujesz po wycięciu znamienia? Czy boli i czy później długo się goi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę boli przez pierwsze dwa dni, później już tylko swędzi :) Po dwóch tygodniach zdejmują szy i już można zapomnieć o całej sprawie :)

      Usuń

Komentuj i dyskutuj, chcę wiedzieć co myślisz o poruszanych przeze mnie tematach.
Zapraszam :)

KalinaKelma